Muzyka

sobota, 21 stycznia 2012

Makaron z pieczoną brukselka, kalafiorem i szynką parmeńską/ Pasta with brussel sprouts, cauliflower and parma ham

Emilia


Makaron z pieczoną brukselką, kalafiorem,
i szynką parmeńską




  • 350 g brukselki
  • 5 plasterków szynki parmeńskiej
  • pół główki kalafiora
  • garść pokruszonych orzechów włoskich
  • oliwa z oliwek
  • 200 g pełnoziarnistego makaronu spaghetti (lub innego makaronu)
  • pół czerwonej papryczki chilli
  • sól i pieprz (ew. inne przyprawy, wedle uznania)
  • świeżo starty parmezan


  1. Rozgrzewamy piekarnik do 200 C. Blachę do pieczenia wykładamy folią aluminiową.
  2. Brukselkom obrywamy wierzchnie liście i kroimy główki na cztery części. Kalafior kroimy na mniejsze różyczki. Szynkę parmeńską rwiemy na mniejsze kawałki. Wszystko to rozkładamy równomiernie na blasze przykrytej folia aluminiową. Posypujemy wszystko papryczką chilli, pokrojoną w drobną kostkę i pokruszonymi orzechami włoskimi . Całość spryskujemy oliwą z oliwek, przyprawiamy solą, pieprzem i innymi przyprawami, Wstawiamy do piekarnika na 15- 20 minut
  3. W międzyczasie gotujemy makaron według instrukcji na opakowaniu.
  4. Po wyjęciu z piekarnika upieczone warzywa i szynkę mieszamy w dużej misce z ugotowanym makaronem i odrobiną oliwy. Posypujemy startym parmezanem.
To chyba drugi z moich ulubionych przepisów. Zawsze kupuję więcej brukselki (tak około 500 g), piekę tak jak w przepisie, a później nie mogę się ruszać z przejedzenia. Dobrze, że chociaż z przejedzenia brukselką…

Wiem, że jest bardzo wiele osób, które nie lubią brukselek i jak widzą ich nazwę w przepisie to się do niego nie dotkną. Ale w tym przypadku naprawdę zachęcam, bo smak pieczonej brukselki zupełnie rożni się od smaku tej gotowanej. Nie jest mdły, a główki nie posiadają tej miękkiej i śliskiej tekstury gotowanej brukselki (nie to, żebym miała coś do gotowanej brukselki, bo ja ją akurat lubię w każdej postaci). Wręcz przeciwnie- jest słodkawy, a główki są przyjemnie chrupiące. Może jednak warto spróbować się przekonać?



Cały przepis można dowolnie  modyfikować i eksperymentować z różnymi przyprawami i dodatkowymi składnikami (np. grzanki, kiełbasa, suszona żurawina itd.). Co do makaronu to według mnie lepszy jest ten mniejszy, jak rurki czy świderki (dla kuchennych purystów - penne albo fusilli), ale akurat nie mogliśmy znaleźć w sklepie żadnego pełnoziarnistego oprócz spaghetti. Też spełnił swoje zadanie. 

Konrad


Pasta with brussel sprouts, cauliflower and parma ham



Ingredients

  • 350g brussel sprouts
  • 5 slices parma ham
  • 1/2 cauliflower head
  • Handful of walnuts
  • Olive oil
  • 200g wholewheat pasta (or any other pasta for that matter)
  • 1/2 a red chilli
  • Salt and pepper
  • Freshly grated parmesan
Recipe

  1. Heat oven to 200C and lay aluminium foil over the baking tray.
  2. Cut brussels into quarters. Cut cauliflower into small florets. Tear ham into small pieces. Lay everything out on the tray. Sprinkle with finely diced chilli and walnuts. Sprinkle with olive oil & season to taste. Place in oven for 15 - 20 minutes.
  3. Meanwhile, cook pasta according to packet instructions. Drain.
  4. When everything is done, mix it all in a large bowl. Sprinkle with freshly grated parmesan and serve immediately.



This meal is not only very easy to make, its delicious and highly scalable. Many friends over? Double or triple the ingredients. Maybe add some more ingredients? You can feel free to experiment with this and modify as you see fit.

It is also easy to clean when the meal is made, as there is not much mixing component parts and gauging sizes involved. Aaah, if you are of the people that do not like brussels, maybe add broccoli florets? Dried cranberries, other forms of meat, different nuts - all these can be interesting modifications.

Remember that this meal is quite addictive - and its easy to just eat the whole dish for 4 people in one sitting. Alone. :)

Om nom nom



wtorek, 10 stycznia 2012

Cytrynowy kurczak z makaronem ryżowym i imbirowymi brokułami/ Lemon chicken with rice noodles and ginger broccoli

Emilia


Cytrynowy kurczak z makaronem ryżowym 
i imbirowymi brokułami



  • 2 piersi kurczaka bez skóry
  • sok z 1 cytryny
  • 2 łyżki słodkiego sosu chilli
  • 150 g suchego makaronu ryżowego
  • mały pęczek pietruszki, posiekany
  • 1/2 zielonego ogórka
  • sól i pieprz
  • 1/2 czerwonej papryczki chilli, pokrojona w kostkę
Imbirowe brokuły:
  • 300 g różyczek brokuła
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 ząbek czosnku, posiekany
  • 2,5 cm kawałek świeżego korzenia imbiru, posiekany w kostkę
  • 1 łyżeczka oleju sezamowego

  1. Rozbijamy piersi kurczaka tłuczkiem (ew. rozwałkowujemy wałkiem do ciasta, jeśli wcześniej przykryjemy je z obu stron folią do żywności).
  2. Mieszamy większość soku z cytryny (odlewamy na później jakieś dwie łyżki) z sosem chilli i solą i pieprzem w większym nie metalowym naczyniu. Do powstałego sosu wkładamy na parę minut piersi kurczaka
  3. Rozgrzewamy piekarnik na 180-200 C (najlepiej nastawiony na grill, czyli grzanie od góry). W międzyczasie, obieraczką do warzyw tniemy ogórka w cienkie wstążki.
  4. Do rozgrzanego piekarnika wkładamy kurczaka na metalowej kratce. Pieczemy przez 5-6 minut z każdej strony, wcześniej polewając mięso pozostałym sosem z cytryny i chilli.
  5. Wkładamy makaron ryżowy do dużego żaroodpornego naczynia i zalewamy go wrzącą wodą. Zostawiamy na 10-15 minut ( zgodnie z instrukcją na opakowaniu).
  6. W międzyczasie przyrządzamy brokuły. Wrzucamy różyczki do gotującej się wody na około 30 sekund. Po wyjęciu z wody osuszamy je i wkładamy na chwile pod zimną wodę, a następnie znowu je osuszamy. Rozgrzewamy na patelni dwie łyżki oliwy i wrzucamy na nią czosnek i imbir. Smażymy przez kilka sekund, po czym dorzucamy brokuły i smażymy przez 2 minuty. Pod koniec polewamy olejem sezamowym i podsmażamy przez kolejne 30 sekund.
  7. Gdy makaron ryżowy będzie już gotowy, odlewamy wodę i do naczynia z ryżem dodajemy wstążki ogórka, pozostały sok z cytryny i pietruszkę. Dokładnie wszystko mieszamy.
  8. Podajemy od razu, posypane pokrojoną w kostkę papryczką chilli.

Z okazji minionych świąt, znowu kurczak. Po ogólnym obżarstwie warto zjeść coś lżejszego, więc oczywiście wykorzystałam ta okazję.
Wbrew pozorom, w tym przepisie, kurczak jest zrobiony z kurczaka (a nie z cytryny), a brokuły z brokuła (a nie z imbiru). Musze jednak przyznać, że ten przepis miło mnie zaskoczył, mięso miało ciekawy cytrynowo-ostry posmak (wszystkim przeciwnikom pieczenia piersi z kurczaka w piekarniku mogę powiedzieć, że naprawdę da się normalnie upiec kurczaka tak żeby był soczysty).

Co do reszty przepisu to polecam dodać trochę więcej przypraw do ryżu (ja dodałam trochę słodkiego sosu chilli), żeby nie był zbyt suchy.
A w ramach zielonego dodatku - brokuły. Lepiej pociąć je na naprawdę drobne różyczki, wtedy będą szybciej gotowe. I smaczniejsze.

Konrad


Lemon Chicken with rice noodles and ginger broccoli




Ingredients

  • 2 skinless chicken breasts
  • juice of 1 lemon
  • 2 tablespoons sweet chilli sauce
  • 150g dry rice noodles
  • small bunch of parsley, chopped
  • 1/2 cucumber, peeled into ribbons with peeler.
  • salt and pepper
  • 1/2 finely chopped chilli, to garnish
Ginger Broccoli

  • 300g broccoli florets
  • 2tbsp olive oil
  • 1 garlic clove, finely chopped
  • 2.5cm fresh ginger root, finely diced
  • 1tsp sesame oil


Recipe

  1. Lay a chicken breast between 2 sheets of clingfilm and flatten with a rolling pin or meat mallet. Repeat with the remaining chicken breast.
  2. Mix most of the lemon juice with chilli sauce, salt and pepper in a non-metallic bowl. Add the chicken and cover with sauce. Leave for a few minutes.
  3. Preheat oven to 190C on grill setting.
  4. Place chicken on aluminium foil and insert into oven. Grill for 5-6 minutes each side, dripping with remaining sauce.
  5. Cook rice according to packet instructions.
  6. Meanwhile, prepare the broccoli. Blanch the sliced florets and stalks in a saucepan of boiling water for 30 seconds. Drain, refresh under cold running water and drain again thoroughly. Heat 2 tbsp olive oil in a large frying pan, add the garlic and ginger, and stir fry for a few seconds.Add the broccoli and stir-fry for 2 minutes. Add 1tsp sesame oil and fry for a further 30 seconds.
  7. When the rice is ready, drain it and add the peeled cucumber, rest of the lemon juice, and parsley. Mix thoroughly.
  8. Serve immediately, garnished with the chilli.
This being our first meal of 2012 (made at home that is), we decided to make it original and cook chicken. The meal was made by Emilia, and I must say that I did not stand over her the whole time she was in the kitchen - so I cannot give any tips regarding the actual process. Apart from the recipe, which is long, however quite easy.

The actual taste is excellent. The lemon is really dominant in the meal, and it works very well with the ginger. The broccoli make for a perfect addition, and cooperate with the chicken and rice noodles symbiotically. It is a very healthy option, and definitely the right way to go after a hefty christmas dinner. In fact, after a hefty stay in Poland! Most lunches I managed to eat more than in an average 3 days, so the return to health and light food is the correct direction. Not that I plan to compromise on delicious food! And so come Emilia's dishes to the rescue! I hope you enjoy this one, I know I did.

sobota, 7 stycznia 2012

Courtepaille Grill

Emilia

Courtepaille Grill

C.H. Arkadia ( Poziom 1, Pasaż Kopernik)
Al. Jana Pawła II 82
Warszawa

Dziś, dla odmiany restauracja. Nie dość tego - restauracja w Polsce i to w w Arkadii ( centrum handlowe w Warszawie).
W poszukiwaniu obiadu, będąc akurat w tym miejscu zdecydowaliśmy wybrać się do jednej z tamtejszych restauracji. Ponieważ nie mieliśmy ochoty na sushi, pizze, ani jedzenie ze Sfinksa ( o MacDonaldzie i reszcie miejsc z jedzeniem jakie można tam znaleźć, nie wspominam nawet), wybór padł na Trattorie Italie w której zazwyczaj jadamy jak nie mamy lepszych pomysłów i akurat jesteśmy w tamtych okolicach. Jednak tym razem ponieważ znaleźliśmy się po zupełnie drugiej stronie pasażu z jedzeniem, podeszliśmy najpierw do francuskiej restauracji. Po przyjrzeniu się menu pomyśleliśmy, że zaryzykujemy.

Ceny w tej restauracji nie są niskie, ale też nie jest to nic czego nie dałoby się przeżyć. Danie główne waha się od 30-40 zł, a do tego ma się dowolną ilość dodatków jak zielona fasolka, brokuły, frytki, ziemniaki w mundurkach itp.

Na przystawkę zamówiliśmy ślimaki w maśle czosnkowym. To jedna z niewielu restauracji w Warszawie gdzie widziałam w karcie ślimaki, a ponieważ je uwielbiam to musieliśmy je zamówić. Były bardzo dobre, podawane z bagietką, którą można później maczać w gorącym czosnkowym maśle. Tutaj cena była dość miłym zaskoczeniem, bo było to tylko 20 zł.



Na główne danie zamówiłam kurczaka w sosie maślanym i kasztanach (i tu znowu miła niespodzianka bo kasztanów w Polsce też często nie widzę) z brokułami i zieloną fasolką, a Konrad zamówił burgera Courtepaille ( zamiast bułki podawany w plackach ziemniaczanych), ziemniaka w mundurku i surówkę.
Co do burgera ciężko mi się wypowiadać (choć wyglądał bardzo smacznie), ale kurczak w gęstym maślanym sosie z kawałakami słodkich kasztanów był naprawdę pyszny.

Sam wystrój restauracji nie jest niestety zbyt wymyślny, ale w sumie nie wiem czego innego można by się spodziewać po restauracji mieszczącej się w centrum handlowym. Drugim minusem był niezbyt interesujący wybór wina. Tego o które poprosiłam akurat nie było, w zamian dostałam inne, które było albo wyjątkowo lekkie, albo zbyt długo stało w otwartej butelce. Ale może to tylko mój pech, a nie standard w tym miejscu.

Podsumowując, jeśli ktoś szukał dobrej francuskiej restauracji z nie zawrotnymi cenami, albo tak jak ja uwielbia ślimaki i kasztany (jeść je, a nie przyglądać im się, albo zbierać z trawnika) to miejsce jak najbardziej godne polecenia. Jeśli nie lubicie ślimaków, kasztanów, ani francuskiej kuchni, to myślę, że też znajdziecie coś dla siebie choćby w postaci burgerów, albo steków. W każdym razie warto spróbować.

Konrad

Courtepaille Grill
(Warsaw)

Address available above. (Nearing the peak of laziness, I am)

Fireworks and explosions! This one is in Poland! And in a mall. It may seem rather strange for any english audience we might have here, so I shall begin with a very brief explanation of why a we chose "wicked joint" (as Her Majesty likes to say) in a mall. In Poland, malls are quite a bit more popular and readily available  in cities than on the isles. That makes them hubs of not simply shopping, but of certain forms of cultural life (restaurants, cinemas, bars) - which is not entirely a bad thing. True, it damages 'local business', but when local business cannot provide certain things, then it is overrun by those who can provide. Simple.

The mall we chose to dine in was Arkadia. Proximity was key here (we were IN the mall at the time), but I must say it has a few good places (Italian, German-Polish, metropolitan, Japanese) so its not a bad mall to go to when looking for food. The restaurant was Fff. Ffffff. Fffffffff. Fffrrrrr... French. There. So was the food. Staff were not though (bar the cook, don't know where he is from), which some (if so inclined) might say was a not entirely bad thing. Political correctness gone wild!

Staff were all very nice and helpful, but considering there were 3 tables busy and as many waiters in the room, it would take a large amount of effort to screw it up. They did try a little (the wine Emilia wanted was not available, the one the came wasn't ideal), but definitely not hard enough.

And now the food! Starter - snails drowned in garlic butter. I think they were dead when put in the butter, but I cannot be sure. They were surely dead by the time I ate them. And they were deliciozo. The baguette given with the meal dipped in the butter after the snail is fished out was also divine. I must say, very pleasant starter. Mains were the following - Emilia had a chickeny meal with chestnut sauce (no comments here, as I did not try it. But it looked nice), and I had a Courtepaille Burger. What that means is that instead of bread, it had potato pancakes on both sides of the meat. I added coleslaw and a nice large jacket to this (see pic below). I have to say, that it was very nice. But one thing brought it down. The restaurant decided to go with the 'full French experience' of tasty food, and little food. Jacket helped, true, but the meat could easily be doubled in my opinion. At least doubled. But it did go very well with the pancakes.


Being a restaurant in a mall, it limited its internal decor to keep it simple. But I think it works rather well. Prices are also very acceptable (looking at below 40zl for a main with any extras, usually around the 30zl mark), if coming to try something original and not necessarily huge. All in all, I enjoyed this place and plan to visit it again, if only for two lots of snails.