Muzyka

wtorek, 27 grudnia 2011

Risotto z zielonym groszkiem, przegrzebkami i miętą/ Chickpea, scallop & mint risotto

Emilia
Risotto z zielonym groszkiem, przegrzebkami i miętą


  • oliwa z oliwek
  • 1/4 cebuli pokrojonej w kostkę
  • 100 ml białego wina
  • 100 g ryżu do risotto
  • 400 ml wrzącego bulionu warzywnego
  • 1 filiżanka zielonego groszku
  • 2 łyżki posiekanej mięty
  • 3 łyżki startego parmezanu
  • szczypiorek
  • 150 g przegrzebków (ewentualnie krewetek)
  • sól i pieprz


  1. Na rozgrzaną na patelni oliwę wrzucamy cebule i czekamy, aż się zeszkli. Dodajemy ryż, solimy i lekko mieszamy. Do tego powoli wlewamy wino i czekamy aż odparuje. Dolewamy po pół filiżanki bulionu, czekając aż ryż wchłonie każdą z kolejnych porcji. Kontynuujemy przez 20 minut albo do czasu kiedy ryż będzie al-dente.
  2. Gotujemy groszek w osolonej wodzie (nie powinno to zając dłużej niż 3 do 5 minut, jeśli groszek jest mrożony). Połowę groszku miksujemy razem z miętą w blenderze (można też rozgnieść w misce tłuczkiem i wymieszać z posiekaną miętą).
  3. Na około 4 minuty przed końcem gotowania ryżu rozgrzewamy oliwę z oliwek na osobnej patelni i wrzucamy na nią przegrzebki. Smażymy je z dwóch stron przez około 1 minutę, aż się zarumienią. Doprawiamy je sola i pieprzem.
  4. Do ryżu dodajemy puree, pozostały groszek i parmezan, a następnie wszystko razem lekko mieszamy. Doprawiamy solą i pieprzem. Przekładamy ryż i przegrzebki na talerze. Posypujemy szczypiorkiem i listkami mięty. 

Moje ulubione popisowe danie. Uwielbiam smak przegrzebków i ryżu z miętą i groszkiem. Danie robi się stosunkowo łatwo, a jedyną trudnością jest tutaj stanie nad ryżem i dolewanie co jakiś czas bulionu. Może też zmielenie groszku, jeśli ktoś nie umie używać blendera i sobie wcześniej odetnie palce. Ale da się to zrobić bez blendera, więc myślę, że nie jest tak źle (to znaczy zmielić groszek, chociaż myślę, że odciąć palce też się da bez blendera).

Przegrzebki wbrew pozorom nie służą do zabawy w piaskownicy, ani do pracy w ogródku -  jest to rodzaj małży. Są dość mało znane w Polsce, a szkoda. Mają delikatny słodkawy smak i według mnie to jedne z najsmaczniejszych owoców morza, zaraz po świeżych, morskich ślimakach. 
Przyrządza się je bardzo szybko, ale ciężko je kupić i kiedy ich szukałam  w Kuchniach Świata były drogie i tylko w dużych paczkach. Może teraz się coś zmieniło i można je dostać w mniejszych opakowaniach. Warto sprawdzić Bomi, Almę itp.
Gdyby jednak nie udało się znaleźć przegrzebków to danie równie dobrze może smakować z krewetkami, które wymagają tylko trochę dłuższego smażenia na patelni. 
Ja w każdym razie polecam obie wersje bo to chyba moje ulubione danie ze wszystkich, które do tej pory robiłam.

Konrad

Chickpea, scallop & mint risotto
  

Ingredients

  • Olive oil
  • 1/4 diced onion
  • 100ml white wine
  • 100g risotto rice
  • 400ml hot vegetable stock
  • 1cup chickpeas (can be frozen)
  • 2tbsp finely chopped mint
  • 3tbsp grated parmesan
  • parsley
  • 150 g scallops (can be prawn)
  • salt & pepper

Recipie
  1. Heat olive oil on pan. Add onion and let it glace. Add rice and salt - stir lightly. Slowly add wine and let it boil off. Add stock in 1/2 cup fulls, waiting till it is absorbed by the rice before adding next cup. Do this for 20 minutes or until rice is al-dente.
  2. Boil chickpeas (no longer than 3-5 minutes for frozen chickpeas). Drain. Mix half of them with most of the mint and blend (or crush with pestle & mortar) together.
  3. About 4 minutes before rice is done, heat some oil on new pan. Add scallops and fry them for 1 minute on both sides (until lightly browned). Season to taste.
  4. Add the puree, rest of chickpeas and the parmesan to the rice. Stir everything well.
  5. Transfer rice & scallops onto plates, season to taste, garnish with parsley and mint.
This dish is absolutely fantastic, but stems from a non-Konrad school of cooking. Its messy in the kitchen. Lots of pans, mixing, transfering, draining, blending... Pandemonium!! However, the end result is epic. Great flavours that are not lost despite some interesting ingredients (mint, scallops), so its clearly a great meal for those that like to train their taste-buds. I have had it before, and even then I know this one is something to remember. Its one of the few meals I would gladly gets my kitchen dirty for :)
White wine should go well here, but Emilia would not agree with me (red. Red. RED. :P). I must say, I'm traditional in that sense. Fish or a nice light risotto - make it white. Maybe rose. Meat - red. Don't take it the wrong way, red works with risotto or fish. I just tend to think that white goes a little bit better with it.
Returning to the meal for a moment, I will say that its a great dish to make as a way of showing off to some guests. Risotto, mint, scallops - all these do very well as culinary ambassadors of your refined home.


niedziela, 4 grudnia 2011

Spanish Burgers & Mayo/Hiszpańskie dziewczyny, burgery, i majonez

Spanish Burgers & Mayo




Ingredients

  • 1 small white bread roll
  • 2 garlic cloves
  • 100ml yoghurt mayo (normal mayo will do fine)
  • 1 onion, roughly and tearfully chopped
  • 450g lean minced beef
  • 1 egg, beaten
  • 1 tbsp chopped oregano
  • 10 black olives (stuffed olives might be better)
  • olive oil, for brushing
  • 1 tomato (nice and large please)
  • 4 canned anchovy fillets, drained and halved legthways
  • salt & pepper (standard...)
Recipe

  1. Tear up the bread roll and put in a bowl. Cover with cold water and leave to soften for 15 minutes.
  2. Beat one of the garlic cloves with a little salt and pepper into the mayo and transfer to a small serving dish. Set aside.
  3. Squeeze all the water out of the bread and put the bread in a food processor with the onion, remaining garlic, minced beef, egg and oregano. Season well with salt and pepper, and process briefly to mix. Add the olives and process until they are chopped into the mixture. Shape into 4 even-sized burgers.
  4. Cover each in foil and place into fridge for 15 minutes.
  5. Heat 1tbsp oil on pan. Spray burgers lightly with olive oil. Fry burgers for 6 minutes each side, until cooked through.
  6. Serve with a slice of tomato and an anchovy on each burger.
  7. Serve with the garlic mayo and leafy salad. Or a bread of your choice (pitta, bun...)


Wow... Where do I begin. This was meant to be a nice halogen-oven meal. Second use of the halogen oven we were given the chance to enjoy (First was chicken in honey sauce, but that's a different story). Epic failure - oven broke. Sparkles and no heat, so I was forced to use the pan. Easy enough, I did it before.

In the recipe I used "blend" a few times, but I did it by hand, works just as well and you don't need to get the machinery dirty. The cooking and mixing give you enough time to give the table-tops a wipe while working or between mixings (after you make the mayo, for example), so its easy to keep the kitchen clean while you make this dish. BTW, if anyone wants the halogen-oven version give us a shout, and we'll be happy to pass it over :) )

This was a few days ago, but I'm rather confident I made baby-potatoes with this. Carbs. You could use wholewheat bun or pitta, but as these are SPANISH burgers, they have to have something quite original in them apart from the ingredients in the mince. That would be the lack of bread. :P

One note to make here is try to remember, that you can have just two, and leave the other two burgers in the fridge until tomorrow or today evening for a movie. Burgers are a good meal to make early and have ready for later on - after all, why do you think they are a pub favourite here? Make a few in the morning, and all those orders can roll in!

Flavour? Well... I'll keep it simple - I'm confident in saying that I will be making these again! :)


Hiszpańskie burgery i czosnkowy majonez
(sorry, tym razem bez dziewczyn)



  • 1 mała bułka
  • 2 ząbki czosnku
  • 100 ml majonezu
  • 1 cebula pokrojona w kostkę
  • 450 g mielonej wołowiny
  • 1 jajko
  • 1 łyżka posiekanego oregano
  • 10 czarnych oliwek
  • oliwa z oliwek
  • 1 duży pomidor
  • 4 anchois, osuszone i przekrojone na pół
  • pieprz i sól

  1. Kruszymy bułkę i wrzucamy do małej miski. Zalewamy ja zimna wodą i 15 minut czekamy, aż zmięknie.
  2. Miażdżymy jeden z ząbków czosnku z solą i pieprzem i mieszamy z majonezem w małej misce. Na razie odstawiamy ja na bok.
  3. Wyciskamy wodę z bułki, a następnie wrzucamy ją z cebulą, czosnkiem, mięsem, ubitym jajkiem i oregano do blendera. Posypujemy wszystko sola i pieprzem i dokładnie mieszamy. Po chwili dorzucamy oliwki i znowu mieszamy, aż wszystko się równo wymiesza. Formujemy cztery równej wielkości burgery.
  4. Owijamy każdy z burgerów kawałkiem folii i wkładamy do lodówki na 15 minut.
  5. Rozgrzewamy na patelni grillowej jedną łyżkę oliwy, również smarujemy lekko oliwą burgery i smażymy przez około 6 minut z każdej strony.
  6. Podajemy z plasterkiem pomidora i anchois na każdym z burgerów i czosnkowym majonezem.

Trochę zaniedbaliśmy naszego bloga ale to w pełni moja wina, a właściwie mojej uczelni. Ten tekst Konrad napisał dobre parę tygodni temu… No ale jest już trochę spokojniej i możemy wrócić z nowymi przepisami!
Specjalnie na życzenie tym razem nie jest to przepis na kurczaka. Szczerze mówiąc też nam się trochę znudził. Idzie zima i czas na bardziej odżywcze i tłustsze mięso.

Burgery, które zrobił Konrad mają masę smaku, czego czasem brakuje wołowemu mięsu jeśli jest źle doprawione. Świetnym dodatkiem jest tu czosnkowy majonez - również dość oryginalne odejście od standardowego majonezu. My wykorzystaliśmy majonez jogurtowy, ale normalny na pewno sprawdzi się tu równie dobrze.
Jeśli nie macie blendera to też nie jest żaden problem, wszystko można wymieszać razem po prostu w misce za pomocą łyżki, rąk etc.
Burgery te można jeść z sałatką, ryżem, pieczonymi ziemniakami (jak u nas) albo jak ktoś chce zrobić bardziej klasyczne danie to po prostu z bułką.

wtorek, 8 listopada 2011

Singapore chicken noodles/ Kurczak z makaronem po singapursku

Konrad
Singapore chicken noodles




Ingredients

  • 350g mini breast fillets (chicken thigh fillets or thinly sliced breast fillets should work just as well)
  • 2 tbs light soy sauce
  • 1 tbs caster sugar
  • 1 tsp sesame seed oil
  • 2 tbs oyster sauce
  • 2 tbs white wine vinegar (rice wine vinegar would be better)
  • 3 tbs vegetable oil
  • 4 spring onions
  • 2 garlic cloves, thinly sliced
  • 1 tsp grated fresh root ginger
  • 300g egg noodles
  • 50g bean sprouts
  • sliced red chillies, to garnish

Recipe

  1. Put the chicken in a bowl. Add the soy sauce, sugar and sesame oil and stir well. Cover and leave to marinate at cool room temperature for 15-20 minutes.
  2. Take the chicken out and save the marinate. Add the oyster sauce and white wine vinegar to the marinate and set aside.
  3. Heat half the vegetable oil in a deep frying pan until it starts to smoke. Add the chicken and stir-fry over high heat for 2-3 minutes until lightly golden. Remove from the pan with a slotted spoon.
  4. Clean the pan and heat the remaining oil in it. Add the spring onions, garlic and ginger and stir-fry over high heat for 1 minute. Return the chicken to the pan with the made and drained noodles and marinate mixture. Toss for 2 minutes until heated through.
  5. Stir through the bean sprouts and serve in bowls, garnished with red chilli slices.

Ladies and gentlemen! Behold, my first stir-fry. Leaves the kitchen in a bit of a mess, but is entirely worth the hassle. Remember to prepare the noodles (Yes... I did forget and was forced to improvise on time a little, playing around with the heat). The chicken remains juicy and lovely, and the entire dish has it all: carbs, proteins, vegetables. I suppose a rose would go well with it, but should you not have one around a glass of water should suffice.



Make sure the pan is big enough, by the way. Its a lot of noodles. But then again, its relatively easy to reduce the portion and make it a smaller meal. We managed to get through the whole thing (serves 4 apparently... 5 year olds if you ask me.), but following this feast we could hardly move for a while. God bless 1hr long episodes of Boardwalk Empire!

Please have a go, it should satisfy most everyone, and is quite simple to cook up. 10 minutes prep before you begin, and the rest is downhill!


Emilia


Kurczak z makaronem po singapursku


  • 350g filetów z piersi kurczaka (pokrojonych w paski)
  • 2 łyżki sosu sojowego light
  • 1 łyżka drobnego cukru (caster sugar)
  • 1 łyżeczka oleju sezamowego
  • 2 łyżki sosu ostrygowego
  • 2 łyżki octu z białego wina (ale jeśli macie ocet z wina ryżowego to tym lepiej)
  • 3 łyżki oleju roślinnego
  • 4 cebulki dymki
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
  • 1 łyżeczka startego korzenia imbiru
  • 300g makaron jajeczny ( podobny do tego w zupkach chińskich)
  • 50g kiełków fasoli
  • posiekana papryczka chilli do posypania

1.   Wkładamy mięso z kurczaka do miski. Dodajemy sos sojowy, cukier, olej sezamowy i dokładnie wszystko mieszamy. Przykrywamy miskę i zostawiamy w pokojowej temperaturze na 15-20 minut. W tym czasie przygotowujemy makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
2.   Wyjmujemy kurczaka z miski. Do marynaty dodajemy sos ostrygowy i ocet i odstawiamy na bok.
3.   Podgrzewamy połowę oleju roślinnego w dużej patelni, aż olej zacznie dymić. Dodajemy kurczaka i smażymy przez 2-3 minuty. Zdejmujemy mięso z patelni.
4.   Czyścimy patelnię i wlewamy na nią resztę oleju. Dodajemy dymkę, czosnek, imbir i smażymy na dużym ogniu przez 1 minutę. Dorzucamy na patelnię kurczaka, marynatę i makaron. Mieszamy wszystko i podgrzewamy przez około 2 minuty.
5.   Posypujemy kiełkami i chilli. Podajemy w małych miseczkach.


Nie jadam zazwyczaj dań typu stir-fry, bo nie przepadam za tłustym i smażonym jedzeniem. Poza tym w kwestiach smażenia nie ufam restauracjom. To danie jednak jest pozbawione restauracyjnego/barowego ciężkiego posmaku oleju i za dużej ilości przypraw. Ma masę świeżych składników i dużo chilli, które jest plusem samo w sobie.

Ilość  kurczaka i makaronu w tym daniu niweluje ilość używanego oleju (którego pewnie i tak, nie jest tak dużo jak mi się wydaję). Pomijając już fakt, że smażenie na wrzącym tłuszczu raczej nie oblepia i nie przesiąka tak jedzenia jak smażenie na lekko rozgrzanym. Chyba, że jesteś frytką.



Co do składników to w Polsce problem może być głównie z sosem ostrygowym. Pewnie nie ma go we wszystkich sklepach, ale warto sprawdzić w działach z kuchniami świata w supermarketach, czy w delikatesach etc. Sos ostrygowy, wbrew temu jak może brzmieć jego nazwa, jest bardzo smaczny i słodki i jeśli ktoś lubi azjatycką kuchnię to jest on jednym z podstawowych składników w jakie powinien się zaopatrzyć. 

piątek, 4 listopada 2011

Razowe muffinki jabłkowe i Raso de la Cruz 2010/ Wholewheat apple muffins & Raso de la Cruz 2010

Emilia


Razowe muffinki jabłkowe





Składniki na 8 sztuk:
  • 1 i 1/4 szklanki mąki razowej
  • 1/2 szklanki płatków owsianych
  • 1/3 szklanki otrębów pszennych
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • szczypta soli
  • 1 jajko
  • 1/2 szklanki mleka
  • 1/2 szklanki musu jabłkowego
  • 3 łyżki oliwy
  • 1/4 szklanki miodu albo syropu klonowego
  1. W jednym naczyniu wymieszać suche składniki, a w drugim mokre.
  2. Połączyć składniki z obu naczyń, krótko mieszając.
  3. Formę do muffinek wyłożyć papilotkami. Nałożyć do nich ciasta do 3/4 wysokości, posypać z wierzchu płatkami owsianymi.
  4. Piec w temperaturze 190 C, przez około 25 minut. Przed wyjęciem z piekarnika, sprawdzić patyczkiem czy są suche w środku.
Przepis, który znalazłam dawno temu na sieci. Przygotowanie i upieczenie muffinek zajmuje najwyżej 35-40 minut.
Nie są za słodkie, ani za tłuste jak potrafią być normalne muffiny. Na dodatek do przygotowania ich używamy samych zdrowych składników więc są świetnym wyjściem dla osób, które lubią słodycze, ale starają się zdrowo odżywiać. Myślę jednak, że zasmakują też tym którzy lubią słodycze i nie próbują się zdrowo odżywiać.
Ja przygotowywałam je już drugi raz, tym razem na imprezę Halloween'ową, ale świetnie spełniają swoją rolę też jako alternatywa kanapki albo batonika na uczelnię/do pracy.  

Raso de la Cruz 2010

Po dość długiej przerwie, znaleźliśmy kolejne wino do opisania, a jeszcze jedno czeka w kolejce. 
Jest to wino które kupiliśmy w sklepie Marks&Spencer i sądzę, że w Polsce też da się je znaleźć w sklepach M&S w działach z żywnością. Co prawda są one mocno okrojone, ale część z winami mają wyposażoną całkiem nieźle.

Raso jest różową mieszanką winogron Garnacha i Syrah z północnej Hiszpanii. Można je też kupić w wersji czerwonej i białej. Jak już chyba wcześniej wspominałam, nie jestem wielką fanką win różowych i białych. Dla mnie wino musi mieć wyrazisty i mocny smak, więc zazwyczaj pijam czerwone wina wytrawne. Jednak tym razem kupiliśmy wersję różową, ze względu na to, że była wytrawna w przeciwieństwie do wersji czerwonej... i miała najładniejszą butelkę ( Tak, tak. Przyznaję się. Urzekł mnie różowy korek i drzewka na etykiecie).
Ale dla wielbicieli delikatniejszych win (czyli na przykład Konrada), na pewno będzie to dobry zakup. Trzeba dodać, że mimo wszystko nie jest to bardzo delikatne wino. Da się w nim wyczuć trochę mocniejszy smak- jak na różowe wino oczywiście. 
Oprócz tego Raso jest dość owocowe, są w nim wyczuwalne smaki truskawek i malin- etykieta nie kłamie. W przypadku tego wina z powodzeniem można powiedzieć, że jeśli ktoś chce poczuć smak lata w zimie Raso będzie do tego idealne.


Konrad


Wholewheat apple muffins

Ingredients

  • 5/4 cup of wholewheat flour
  • 1/3 cup wheat bran
  • 1/2 cup oatmeal
  • 1 tsp baking powder
  • 1/2 tsp bicarbonate of soda
  • 1/2 tsp ground cinnamon
  • pinch of salt
  • 1 egg
  • 1/2 cup milk
  • 1/2 cup apple mousse
  • 3 tbsp olive oil
  • 1/4 cup honey or maple syrup
Recipe

  1. Mix all dry ingredients in one bowl, and all wet ones in another bowl.
  2. Mix contents of both bowls together.
  3. Fill 8 muffin cups 3/4 up with mixture. Sprinkle with oatmeal.
  4. Bake in oven preheated to 190C for about 25 minutes. Remove and check that inside of muffin is not still wet.

Brilliantly healthy muffins. However, they don't fit the rule that anything healthy must taste bad. They are delicious, and seemingly easy to make. As Emilia wrote, its not the first time they spared the time for a visit to our home, and what a welcome guest they are. I hope you have the time to make these, its worth it. And I hope its not the last time they come over! :)


Raso de la Cruz 2010





This wine was chosen by us during a visit to M&S (No plans to buy wine at the time). Emilia stopped and decided to take a longer stare at one point. That point happened to be a bottle of this very nice rose wine. Being rose, I didn't expect Emilia to be that happy about buying this. Then again, just look at the bottle...

It strikes a nice balance between character and delicacy, which let both myself and Emilia enjoy it. A nice fruity bouquet, with a rather heavy feeling as you breathe in. It should be available in most M&S, so anyone reading through this might want to run to the nearest one to get it, make the above described muffins, and enjoy them over a bottle of the fine product. :)

niedziela, 30 października 2011

Kurczak w szynce parmeńskiej i smażone pomidorki/ Chicken wrapped in parma ham & fried tomatoes

Emilia


Kurczak w szynce parmeńskiej 
i smażone pomidorki




  • 2 piersi kurczaka, bez skóry
  • 2 plasterki szynki parmeńskiej
  • listki bazylii
  • łyżka mąki pełnoziarnistej
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 12 pomidorków koktajlowych
  • 150 ml wytrawnego białego wina
  • sól i pieprz


  1. Rozbijamy piersi kurczaka tłuczkiem, aż będą płaskie. Posypujemy sola i pieprzem z obu stron.
  2. Na każdej z piersi kurczaka kładziemy listki bazylii i plasterek szynki, a następnie zawijamy wszystko w rulonik, tak by szynka była na zewnątrz. W każdy  rulonik wbijamy po dwie wykałaczki, żeby się nie rozwinął. Posypujemy oba ruloniki mąką.
  3. Rozgrzewamy oliwę na patelni i smażymy kurczaka w szynce przez około 4-5 minut z każdej strony. Na patelnie wlewamy wino i dokładamy pomidorki koktajlowe. Smażymy tak, dopóki ilość wina nie zmniejszy się co najmniej o połowę.
  4. Na ostatnie kilka minut możemy przełożyć kurczaka na folię aluminiową i wrzucić do piekarnika nastawionego na 200 C.


Kolejny kurczak, tym razem w stylu włoskim. My jedliśmy go z kasza jęczmienną, ale równie dobrze pasuje ryż, albo makaron. Pomidorki do tego dania muszą być dojrzałe, bo inaczej będą zbyt twarde (co skutkuje wnętrzami pomidorków na ścianach, ubraniach i innych powierzchniach) i kwaśne.
Co do samego mięsa, to jeśli nie jesteśmy pewni, czy  kurczak dosmażył się na patelni to polecam go wrzucić do piekarnika, żeby tam się już spokojnie dopiekł.


Konrad

Chicken wrapped in Parma ham with cherry plum tomatoes





Ingredients

  • 2 skinless chicken breasts
  • 2 slices parma ham
  • Basil leaves
  • 1tbsp wholegrain flour
  • 2tbsp olive oil
  • 12 cherry plum tomatoes
  • 150ml white wine
  • salt and pepper

Recipe

  1. Lightly beat the chicken breasts until flattened. Salt & pepper on both sides.
  2. Place basil leaves on chicken breasts and wrap in parma ham. Pierce with two toothpicks, so it does not fall apart. Lightly cover both wraps with flour.
  3. Heat olive oil in pan. Fry wraps for 4-5 minutes on each side. Add wine and tomatoes to pan. Simmer until at least half of the wine has evaporated.
  4. For the final few minutes, place the wraps on foil inside an oven pre-heated to 200C.


Remember to add some veg and carbs to this one, but it tastes fantastic. It almost seems a natural combination - parma ham and chicken breast. They work together fabulously. And as a fan of basil, this meal is as close to tailor made for me as possible. Its easy to make, and even easier to eat quickly. I'll be honest, I slacked a little when it comes to taking care of the blog - for which I apologise. But this excellent meal shall restart my care and help me flood you all with fantastic recipes stolen from all around the globe!

sobota, 22 października 2011

Ciasto malinowo-migdałowe / Raspberry & almond Madeira cake

Emilia

Ciasto malinowo-migdałowe




  • 175 g miękkiego masła
  • 175 g cukru (najlepiej caster sugar)
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
  • 3 jajka 
  • skórka z 1 pomarańczy
  • 50 g płatków migdałów
  • 200 g mąki ( może być pełnoziarnista)
  • 2 łyżki mleka
  • 200 g malin ( mogą być mrożone)
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • cukier puder


  1. Rozgrzewamy piekarnik do 160 C. Wykładamy 20 cm formę do ciasta, papierem do pieczenia.
  2. W misce ucieramy masło razem z cukrem, po czym wlewamy do nich esencje waniliową i powoli dolewamy, lekko wymieszane widelcem, jajka.
  3. Do tej samej miski wsypujemy skórkę z pomarańczy i większość, wcześniej pokruszonych, płatków migdałowych. Mieszamy to wszystko razem, po czym dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, sól i mleko, a następnie znowu mieszamy. 
  4. Gdy ze wszystkich składników, zrobi się w miarę jednolita masa dodajemy maliny ( wszystkie, poza ośmioma) i mieszamy je z ciastem.
  5. Wlewamy to wszystko do formy na ciasto. Na wierzchu układamy pozostałe maliny i posypujemy pozostałymi płatkami migdałów.
  6. Pieczemy przez ok. 1 godzinę i 15 minut. Po wyjęciu z piekarnika czekamy, aż ciasto trochę wystygnie i posypujemy  je cukrem pudrem.


Lekko zmodyfikowany przepis z magazynu BBC Baking z wiosny zeszłego roku. Jest to typowe, angielskie ciasto do herbaty. Upiekłam je, ponieważ staram się pozbyć zapasów mąki i masła jakie narobiły się u nas w mieszkaniu. Na razie z marnymi skutkami. Składników mam jeszcze na przynajmniej dwa ciasta…albo trzy…albo cztery.
 Wiem, że w Polsce obecnie nie ma malin, ale do przepisu równie dobrze pasują maliny mrożone. Poza tym myślę, że równie dobrze w przepisie można wykorzystać truskawki, jagody i inne drobniejsze owoce ( oczywiście, tych też nie ma obecnie w Polsce - ale są mrożone) . 
Przepis można też zmodyfikować i dodać mniej cukru. Dla mnie z tą ilością było trochę za słodkie, ale ja jestem dziwna. Konradowi chyba odpowiadało, więc jeśli lubicie słodkie to mnie nie słuchajcie;)



Konrad


Raspberry & almond Madeira cake



  • 175g butter, softened
  • 175g caster sugar
  • 1tsp vanilla essence
  • 3 eggs, lightly beaten
  • zest 1 orange
  • 50g flaked almonds
  • 100g plain flour
  • 100g self-raising flour
  • 2tbsp milk
  • 200g raspberries, fresh or frozen
  • icing sugar. For the icing...

  1. Heat oven to 160C/140C fan/gas 3. Line a 20cm cake tin with baking parchment. Cream the butter and sugar together, beat in the vanilla essence, then gradually beat in the eggs.
  2. Stir in the zest and all but a few of the almonds, crumbling them. Fold in the flours and milk, then fold in all but 8 of the raspberries.
  3. Put the mixture in the tin and level, then arrange the remaining raspberries on top. Sprinkle over the remaining almonds and bake for 1h 15 mins. Cool in the tin for 10 mins, then take out and cool on a wire rack. Finish with a dusting of icing sugar.

Hmm... What can I say... Delicious I suppose would be a good start. Its ideal both for having in the evening, or for breakfast with a coffee. You can get some custard and have it as pudding, should you want to. As with most cakes it best when still warm, but it remains excellent and quite soft even after you give it a couple days. I can't really comment on the making process (All I did was prepare the zest), but it didn't seem too difficult from where I was sitting. I take into account that many things look more difficult than they actually are, so it must be quite simple.


All in all a great cake, which shall keep me happy and nourished until the end of today :)

środa, 19 października 2011

Chicken with red wine & grapes/ Kurczak w czerwonym winie i winogronach

Konrad
Chicken with red wine and grapes





Ingredients

  • 3 tablespoons olive oil
  • 3 skinless chicken breast fillet, about 150g each
  • 1 red onion, sliced
  • 2 tablespoons red pesto
  • 300ml red wine
  • 300ml water
  • 125g red grapes, halved and seeded
  • salt and black pepper
  • basil leaves to garnish

Recipe

  1. Heat 2 tablespoons of the oil in a large frying pan, add the chicken breasts over a medium heat for 5 minutes, turning frequently, until browned all over. Remove from the pan and drain on kitchen paper.
  2. Heat the remaining oil in the pan, add the onion slices and pesto and cook, stirring constantly, for about 3 minutes, until the onion is covered in the pesto and softened, but not browned.
  3. Add the wine and water and bring to boil. After a minute of two add the chicken and season to taste. Reduce heat and simmer for 15 or 20 minutes until the chicken is cooked through.
  4. Stir in the grapes and serve immediately, garnished with basil leaves.

Important point to begin with is that we added beans to the dish, to add some greens to the meal. I suggest using perhaps a mixed veg set and potatoes (Get those carbs in there!), which I might do next time I make this dish.

I rather liked the dish, but it takes some preparation to keep it clean. There's slicing and dicing involved, red wine, measurements, draining... You have to be quite organised not to get the whole kitchen into a post-tete-a-tete-with-God babylonian state. That aside, the grapes add sweetness and the chicken is nicely delicate. I am an enemy of dry meats (much like many of my friends), and I vouch this chicken is in my good books.

Its a nice serving if you have friends coming over, and adding another chicken breast to the recipe can be done easily without increasing any other ingredient. We had it for lunch, but then again we enjoy the challenge of interesting meals on a regular basis…

Emilia
Kurczak w czerwonym winie i winogronach

               3 łyżki oliwy z oliwek
               3 piersi z kurczaka bez skóry ( każda ok. 150 g)
               1 czerwona cebula
               2 łyżki czerwonego pesto
               300 ml czerwonego wytrawnego wina ( my użyliśmy Cabernet Sauvignon)
               300 ml wody
               125 g czerwonych winogron, przekrojonych i bez pestek
               sól i pieprz, świeża bazylia




1. Rozgrzewamy dwie łyżki oliwy na dużej patelni. Przez 5 minut podgrzewamy na niej piersi kurczaka,  przewracając je co jakiś czas, aż się zarumienią. Następnie zdejmujemy je z patelni i suszymy na papierowych ręcznikach.
2. Dodajemy jeszcze jedną łyżkę oliwy i wrzucamy na patelnię pokrojona cebulę i pesto, a następnie podgrzewamy je przez ok. 3 minuty, aż cebula będzie zeszklona i równomiernie pokryta pesto.
3. Dolewamy wino i wodę i podgrzewamy, aż zaczną wrzeć. Po 1-2 minutach dodajemy kurczaka i przyprawiamy go sola i pieprzem. Przez następne 15-20 minut gotujemy wszystko, aż mięso będzie gotowy.
4. Przed podaniem, piersi kurczaka posypujemy połówkami winogron i liśćmi bazylii.



Po krótkiej przerwie, spowodowanej moją nauką i różnymi ważnymi sprawami, w przypadku Konrada, wracamy z nowym daniem. Oczywiście zawiera ono kurczaka, bo jakoś ostatnio nie miewam ochoty na ryby, wołowinę i inne czerwone mięsa, a świnek nie jadam bo są tłuste i słodkie (krówki też są słodkie, ale nie są aż tak tłuste…). Zatem kierując się moją pokrętną logiką i zachcianką, Konrad po raz kolejny wykorzystał  w swoim daniu mięso drobiowe - za co oczywiście jestem mu wdzięczna.

Mięso ponownie jest bardzo soczyste, co nieczęste w przypadku białego mięsa. Tym razem jednak to zasługa smażenia i duszenia w winie - dzięki temu kurczak nabiera ciekawego ciemnoczerwonego koloru, więc zawsze możemy skłamać, że to nie jest kurczak. Choć po rozkrojeniu wyda się, że jednak jest, więc lepiej tego nie róbmy… 
Winogrona to ciekawy i smaczny dodatek do kurczaka, a winny sos z mięsa i wina całkiem nieźle powinien nadawać się do ziemniaków, albo puree.

piątek, 7 października 2011

Oven-Baked Chicken Breast with cheese and pasta/Pieczona pierś kurczaka z serem i makaronem

Konrad


Oven-Baked Chicken Breast with Cheese




Ingredients

  • 2 chicken breasts
  • 4 slices of brie
  • Seasoning (Sun-dried tomato-based would be ideal for this)
  • Olive Oil
  • Basil leaves to dress
  • Wholewheat fusili
  • Cherry-plum tomatoes

Recipe

  1. Preheat oven to 200C with grill&fan function
  2. Spray olive oil on chicken breasts and season them well
  3. Boil pasta in salted water according to packet instructions
  4. Place chicken breasts in oven and leave until lightly browned, occasionally turing them (Top-grill)
  5. For last 1 minute in oven, place 2 slices of cheese on each breast so they melt.
  6. Remove from oven and serve with pasta and cherry-plum tomatoes. Place basil leaves on chicken breasts.

This I conjured up myself, but then again it wasn't too difficult. I also realised just how juvenile I still am, having failed to write "spray olive oil on breasts" without giggling. I had to change it to "chicken breasts" eventually. This simple meal is quite quick to make and delicious (Can I call my own meals delicious without seeming stuck-up...? Sure, why not). It only takes about 15 minutes in the oven, and prep taken no more than 5. You can also scale it up very quickly and easily, or even make it a dish for one. Just make sure you season the chicken well, as a lot of the seasoning flavour goes into the meat in the oven.



As is the rule that we are establishing here in Belshazzars Feast, Emilia shall do the primary critique for my meal. I can only add that it was yet another successful lunch during an episode of Stargate Universe. Unfortunately already Season II, which means we are drawing nearer the end... Blasted SyFy...

Do let me know if you try to make this a home. And DO try this at home.

Emilia


Pieczona pierś kurczaka z serem i makaronem

  • 2 piersi z kurczaka
  • 4 plasterki sera Brie
  • Przyprawy (my użyliśmy suszonych pomidorów)
  • Oliwa z oliwek
  • Pełnoziarnisty makaron (my użyliśmy fusili)
  • Pomidorki cherry
  • Liście bazylii do dekoracji

  1. Rozgrzać piekarnik do 200C i ustawić na funkcję grilla.
  2. Natrzeć piersi z kurczaka oliwą i posypać przyprawami.
  3. Ugotować makaron w osolonej wodzie, zgodnie z instrukcja na opakowaniu.
  4. Włożyć piersi z kurczaka do piekarnika i piec, aż się zarumienią. Od czasu do czasu przewracać je na drugą stronę.
  5. Na koniec położyć po 2 plasterki serka Brie na każdej z piersi z kurczaka i zostawić na jeszcze 1 minute w piekarniku, aż ser się rozpuści.
  6. Wyjąć z piekarnika i podawać z makaronem, pomidorkami cherry i świeżymi liśćmi bazylii.
Ten opis powinien pojawić się już jakiś czas temu, ale uczelnia mnie złapała i nie chciała puścić, więc nie dałam rady zrobić tego wcześniej. Ale lepiej późno niż wcale, prawda?

Danie, które zrobił Konrad nie jest bardzo skomplikowane i myślę, że każdy może je przygotować bez zbędnych trudności w 20 - 30 minut.
Kurczak jest bardzo soczysty, czuć użyte do niego przyprawy, a dodatkowego smaku dodają mu świeże liście bazylii. Z makaronem i pomidorkami smakuje niemal jak prosto z Włoch. Chociaż we Włoszech pewnie dolali by do niego śmietany, pół butelki oliwy, a makaron nie byłby pełnoziarnisty… Co oczywiście można zrobić, ale my i tak zachęcamy do spróbowania naszej wersji light.

niedziela, 2 października 2011

Lotus Chinese Restaurant, Canary Wharf

Chinese Restaurant "Lotus"
9 Oakland Quay,
Inner Millwall Dock
London, E14 9EA
http://www.lotusfloating.co.uk/




Konrad

The original idea of a walk in Mudchute animal farm followed by shopping in Waitrose and lunch in the form of scallops (Emilia's lunch) fell to pieces after a short conversation that went more or less like this:

Konrad - Nice place this.
Emilia - Yeah, very nice.
K - Would you like to come here for lunch at some point?
E - Sure, why not.
K - Now?
E - Sure.

Not that all our conversations resemble verbal exchanges between robots, but this one was quite brief and to the point.

30 minutes waiting time for a table in a Chinese restaurant where we were the ONLY non-Asian couple fares good in my books. The only other Caucasians (Not sure what other PC term I could use) were there in groups where they formed the minority. So when the nice waiter calls out my name and beckons me over with the words "Konrad, come with me", much like Sarah Connor I followed. To a table with a very nice view of one of the many basins within Canary Wharf. A quick order of drinks (red wine for the lady and Chinese beer for myself) and a rational decision to begin taking a couple pictures only once the food gets here.


The beer. Tsingtao is the name. 4.7% is the game. Very nice, goes down easily. Not too strong a taste, with only a little bitterness, but enough to give it its own character. In my opinion it should be placed above Tiger, but I am as all individuals subjective.

Food. Two times Set A, which includes numbers 10, 32, choices between... wait... Sorry about that. A mixed hors d'oeuvres for two, crispy aromatic duck with pancakes to make your own dish (You know what I mean, we've all seen it), a choice of a main course per person (I had a crispy lamb, Emilia went for the chicken with nuts and mushrooms), egg fried rice and lotus-fried rice - Emilia will explain that one - and tea or coffee to finish.

I tried Emilia's chicken, and I must be honest that I am not a fan of the gooey texture of dishes made with mushrooms. So that didn't go down well. However, everything else was great. Not too much oil in the sesame prawn toast with the starters, so there is room even for those that don't fancy deep-fried meals. The main dish deserves a specific mention, as most other elements of lunch were quite typical of good Chinese cuisine - including the crispy seaweed, yum.



Despite the strength of the sour sauce (a little too much if you ask me), the flavour of the lamb still remained very distinct. VERY distinct. It seemed the lamb I ate was as lamby as lambs can be. Not sure how they managed to preserve the powerful and rich palette while at the same time letting it work together with an extremely pungent sauce. But it worked.

With the note regarding the sauce, that is. Too much.

Service and overall ambience? Service was very good and efficient, however it lacked smiles. Two waiters smiled while still doing their jobs, but two smiles amongst give or take 10 staff is not a great result. The aura cannot go wrong if you are eating in a chinese riverboat placed amidst the gigantic modern architecture of Canary Wharf. The entire inside is custom made for the purposes of the restaurant, and it looks great. There was even a nice view from the gents!

Summa summarum? I think its a high 7, almost an 8. Prices are a little high, but you get what you pay for (lots of good food).

Is it just me, or does it seem like we only eat in Chinese restaurants so far?

Emilia


W ten oto smutny sposób, niepowodzeniem skończyła się moja próba ugotowania dziś risotto z przegrzebkami… Na szczęście, to nic straconego bo przegrzebki nie słyną ze swojej ruchliwości, szczególnie jak sa mrożone…haha..heh…

Przechodząc po raz setny, obok łodzi na której mieści się chińskia resturacja, postanowiliśmy tym razem ja odwiedzić. Mamy chyba szczęście do azjatyckich restauracji, bo to już był kolejny raz kiedy wchodząc, nie spotkaliśmy prawie żadnego europejczyka… a przynajmniej żadnego który nie mówiłby po chińsku. Na szczęście kelnerzy mówili po angielsku, więc udało nam się zamówić obiad.



Ominęliśmy na razie kartę dla "naitive'ów" bo zupa mleczna z kurczakiem i kaszka z krewetek o których opowiadał mi Konrad, to jednak nie było to co lubimy najbardziej i przeszliśmy do karty dla "turystów".
Ceny nie były bardzo wysokie, powiedziałabym wręcz, że jak na to gdzie znajduje się restauracja, to dość niskie, a ilość jedzenia jaką dostaliśmy za 20 funtów od osoby, była przytłaczająca.

Zaczęliśmy od przystawek, które były talerzem pełnym żeberek, szaszłyków z kurczaka, spring rollsów, sezamowych tostów z krewetek i naszych ulubionych wodorostów prażonych z cukrem (wiem, że brzmi dziwnie, ale są pyszne). Wszystko to w towarzystwie słonego sosu z orzeszków nerkowca, który jak zauważyłam, jest dodatkiem w chyba każdej azjatyckiej restauracji.

Ja, jak zwykle, już po przystawkach byłam całkiem najedzona, ale następnym daniem z naszego zestawu była kaczka w papierze ryżowym, ze słodko- kwaśnym sosem. To chyba jeden z moich ulubionych typów dań, ponieważ trzeba je sobie przygotowac samemu. Po tym jak kelner podziabał widelcem naszą nóżkę kaczki na małe kawałki, mogliśmy zacząć układać kawałki mięsa i kawałki ogórka na papierze ryżowym i polewać je słodko-kwaśnym soem. Tak własnoręcznie zrobione "krokieciki", je sie po prostu rękami ( tzn. je sie buzią, ale rękami sie trzyma jedzenie). Kaczka w chińskim wydaniu jest zazwyczaj bardzo dobra, ale przyznam, że chyba wole koreańską wersję tego dania, gdzie papier ryżowy zastąpiony jest sałatą, a kaczka świeżutką smażoną przy tobie wołowiną ( licze, że jeszcze odwiedzimy koreańską restaurację niedaleko Soho i jej opis też sie tu niedługo znajdzie)

Po tym jak już "zturliwałam" się z krzesła na podłogę, z powodu ilości przyswojonego jedzenia, przyszedł czas na danie główne. Ja zamówiłam kurczaka z orzeszkami nerkowca i ryż z warzywami i krewetkami gotowany w liściach lotosu, a Konrad wziął smażoną jagnięcinę w słodko-kwaśnym sosie i klasyczny ryż z jajkiem.
Mój kurczak była bardzo dobry, orzeszki dodawały słodyczy delikatnemu sosowi i warzywom z jakimi był gotowany. Natomiast ryż był naprawdę ciekawie podany i z powodzeniem mógł by robić za główne danie, z powodu krewetek i warzyw z jakimi był zmieszany. Przyznam, że nie zjadłam nawet 1/3 głównego dania, bo było tego już zwyczajnie za dużo.
Jagnięcina Konrada, jak to jagnięcina, miała bardzo mocny i zdecydowany smak. Nie jadam na co dzień, jedzenia smażonego w głębokim tłuszczu, więc raczej nie w moim guście.



Zostawiając już jedzenie, możemy przejść do wystroju i obsługi. Restauracja mieści się na łodzi, w jednej z przystani Canary Wharf. Z zewnątrz wygląda bardzo obiecująco, w klimacie chińskich restauracji w latach czterdziestych XX wieku ( nie, żebym była w jakiejś chińskiej restauracji w latach dwudziestych, ale na filmach tak wyglądały i tak je sobie właśnie wyobrażałam), w środku klimat jest utrzymany, może nie jest to szczyt elegancji, ale jest czysto i coś w sobie ma.
W lokalu byliśmy w sobotę, trochę przed godzina 14 i już wtedy musieliśmy czekać 30 minut na stolik. W całej restauracji było panował naprawdę duży gwar, głównie osób rozmawiających po chińsku, więc to też dodało swoje do ogólnego odbioru restauracji z początku XX wieku, w Chinach. Sama obsługa była sympatyczna, choć było widać, że z powodu tłumu osób byli dość mocno zalatani i zmęczeni.

Podsumowując, jest to restauracja warta odwiedzenia, jedzenie jest bardzo smaczne, wystrój ciekawy, a ceny da się przeżyć, nie lądując w kuchni na zmywaku. Jeśli nie boicie się samych Azjatów dookoła, to tutaj też można na pewno zjeść coś naprawdę chińskiego ( jeśli ktoś odważy się spróbować zupy mlecznej z kurczakiem), a nie tylko dania wymyślonego dla delikatnego europejskiego podniebienia.
Jedynymi minusami może było zabieganie obsługi, która ledwo miała dla wszystkich czas, ale ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona z wyboru tego lokalu na sobotni obiad.

Może następnym razem spróbujemy pójść do włoskiej, albo chociaż indyjskiej restauracji, bo jak to mówi moja Babcia "niedługo zrobią nam się skośne oczy".

piątek, 30 września 2011

One-Pan Prawn Brown Rice/ Krewetki z brązowym ryżem

Konrad


One-Pan prawn brown rice recipe





Ingredients

  • 2 tbsp Balti carry paste (Most other curry pastes should be fine)
  • 1 small onion, finely chopped
  • 200g dry brown rice
  • 500ml chicken stock from cube
  • 200g pack cooked & peeled prawns
  • Cupful frozen peas
  • 1 red chilli (We only had dried chillies and it worked)
  • Lemon wedges to serve
  • I will add that the original recipe had a handful of choriander leaves, which I do not use as I am not a fan. Not a fan at all.

  1. Heat a large pan and dry fry the paste with the chopped onion for 4-5 minutes until onion softens.
  2. Add the rice and stir to coat it in the curry paste. Add the stock and bring to boil.
  3. Cover the pan and turn heat to low. Simmer the rice for 14-18 minutes until all the liquid is absorbed and the rice is cooked.
  4. Stir in the prawns, peas and chilli. Heat on very low for 5-8 minutes.
  5. Serve with lemon wedges.

Today: Very clean lunch. I like my prawns, and yet I haven't had the chance to enjoy them for a while, so I decided to go with them. Brown rice is an alternative to pilau, but both are just fine. Brown is meant to be healthier though. As you could probably tell from the recipe, its a one-pan job, so its definitely on the clean side.

The final product was quite spicy, even by Emilia's standards, so it turned out to be rather piping hot for the delicate taste-buds that I have. But it was worth it, just make sure you have either bread or cold water standing by. Its an excellent dish, and can be kept hot for a long time, so don't worry about perpfect timing with guests! All in all, I like its simplicity and ease of cleaning. As well as the taste, of course.

Emilia

Krewetki z brązowym ryżem



  • 2 łyżki pasty Balti ( lub jakiejkolwiek innej pasty curry)
  • 1 mała cebula, pokrojona w kostkę
  • 200 g suchego brązowego ryżu
  • 500 ml bulionu drobiowego
  • 200 g obranych i ugotowanych krewetek
  • szklanka mrożonego groszku (może być z puszki)
  • 1 papryczka chilli 
  • cząstki cytryny do podania
  • liście kolendry. ( ale Konrad ich nie dodał, bo nie lubi)

  1. Na gorącej patelni podgrzać pastę curry razem z cebulą, przez 4-5 minut, aż cebula zmięknie.
  2. Dodać ryż i wymieszać z pastą curry. Dolać bulion i podgrzać, do momentu kiedy zacznie wrzeć.
  3. Przykryć patelnie i zmniejszyć ogień. Gotować ryż przez 14-18 minut, aż ryż wchłonie bulion. 
  4. Dorzucić do patelni krewetki, zielony groszek i chilli. Podgrzewać na małym ogniu przez 5-8 minut. 
  5. Podawać z cząstkami cytryny.
To kolejne bardzo proste danie, a mimo to naprawdę smaczne. Dawno żadne z nas nie robiło obiadu z krewetkami, więc była to miła odmiana od kurczaka i kupowanego na mieście sushi. 
Przyjemnym zaskoczeniem była też ostrość dania - Konrad zazwyczaj preferuje smaki łagodniejsze, więc nie spodziewałam się, że zrobi coś co zawiera w sobie pastę curry i chilli. Jak dla mnie, świetne połączenie.

poniedziałek, 26 września 2011

Frittata serowa z kurczakiem i warzywami/ Cheese, chicken and vegetable Frittata

Emilia


Kolejny obiad z serii "O boże! Nie mam czasu". Przygotowanie go to jakieś 30-40 minut.
Ostrzegam, że jest to prawdziwa bomba białkowa, więc jak ktoś nie jest po treningu, albo nie jest mięsożerny jak ja, może sobie darować kurczaka w przepisie ( ja byłam i po treningu, i jestem mięsożerna- brak mięsa w którymkolwiek z trzech posiłków kończy się głodem, wnerwieniem i końcem świata).

Frittata serowa z kurczakiem i warzywami


  • 4 pomidory
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka oliwy
  • 2 garści liści młodego szpinaku
  • 2 całe jaja
  • 4 białka jaj
  • 1 pierś kurczaka
  • 3/4 szklanki startego cheddara
  • listki świeżej bazylii
  • pieprz i sól


  1. Dwa pomidory kroimy w kostkę, a dwa w plastry. Zgniatamy ząbek czosnku. Kroimy kurczaka w plastry.
  2. Rozgrzewamy łyżeczkę oliwy w patelni lub rondlu nadającym się do użycia na kuchence, jak i w piekarniku (z metalowymi rączkami). Wrzucamy czosnek, pomidora pokrojonego w kostkę i posypanego sola i pieprzem kurczaka. Smażymy przez około 2-3 minuty.
  3. Dorzucamy szpinak i dusimy wszystko razem przez następne 3-4 minuty, po czym zestawiamy naczynie z kuchenki i lekko ostudzamy.
  4. Włączamy piekarnik i nastawiamy na 200 C.
  5. Mieszamy w misce jajka z białkami jaj i startym na tarce cheddarem. Do miski dorzucamy zawartość patelni/rondla i wszystko razem mieszamy.
  6. Wymieszane warzywa, kurczaka i jajka wlewamy z powrotem na patelnie i podgrzewamy na małym ogniu około 1-2 minut, po czym wstawiamy naczynie na najwyższą półkę piekarnika i pieczemy około 10 minut.
  7. Na ostatnie kilka minut, przestawiamy piekarnik na funkcję w której jest dodatkowe podgrzewanie od góry. Gdy frittata zarumieni się, wyjmujemy ją z piekarnika (nie zapomnijcie o ścierce, albo kuchennej rękawicy).
  8. Podajemy z plasterkami pomidora, listkami bazylii i świeżym pieprzem.



Konrad


Cheese, chicken and vegetable Frittata

Ingredients


  • 4 tomatoes
  • 1 garlic clove
  • 1 tsp olive oil
  • 2 handfulls baby spinach leaves
  • 2 eggs
  • 4 egg whites
  • 3/4 cup shredded cheddar (strength 3)
  • A few basil leaves
  • 1 chicken breast
  • Salt & Pepper

  1. Heat oven to 200C.
  2. Cut two tomatoes into small cubes, two into stripes. Cut chicken breast into stripes. Season chicken.
  3. Heat olive oil on oven-friendly frying pan. Add tomatoes, chicken, and crushed garlic. Fry for 2-3 minutes.
  4. Add spinach and leave together for 3-4 minutes. Set everything aside and let cool slightly.
  5. Mix cheddar, egg whites and eggs in bowl. Add the spinach, cubed tomatoes, garlic and chicken and mix thoroughly.
  6. Pour mixture back onto frying pan and heat lightly for 1-2 minutes. Next, place on the top shelf in oven and leave for 10 minutes.
  7. For the final two minutes, add top-grill function in oven. When frittata is lightly browned on top, take out of oven (Don't forget gloves!!!!!)
  8. Serve with basil leaves, pepper and sliced tomato.

Emilia's frittata. Doesn't get much more proteiny and worky-outy than this. Chicken with egg whites? Spinach? Whoa! But don't be fooled. While the taste remains quite delicate, the tomatoes and basil easily dominate. It's easy to find dishes where basil dominates, but to have the slices of tomato create much of the flavour? Not common. Not common at all. And surprisingly good. I say this as a person who ate 3/4 of the whole thing, so I can vouch for the taste. Rather easy to make and quick to clean up. It doesn't have flour, so its not quite an omelette, but considering the amount of protein in this meal you could even eat it as a work-out breakfast... Then again, I'm no dietician. I just like good food. And this is good food.